Cześć ! J
Dziękuje
bardzo za miłe komentarze, zgodnie z waszymi życzeniami mam mnóstwo weny, i to
dzięki wam :>. Mam nadzieje że wam się spodoba , zapraszam do czytania.
~ ~ ~ ~
/ Tom
(Tomiichi) /
Siedzieliśmy
w mojej garderobie tuż przed koncertem. Sztab stylistów i wizażystów co chwile
podchodził do któregoś z nas i coś zmieniał, dokładał, odejmował. Ja sam
zostałem wciśnięty w cholernie ciasne skurzane rurki, które nie były za
wygodne. Dodatkowo do lewej kieszeni miałem przyczepione parę łańcuszków o
różnej długości i grubości, natomiast nad prawym kolanem miałem rząd trzech
suwaków, na cholerę nie wiem po co. Do tego czarne trampki, i luźną czarną
poszarpaną koszulkę ze srebrnymi pszeszyciami. Oczywiście obowiązkowo parę
łańcuchów zawieszonych na szyji, pieszczochy na nadgarstkach i skrzydła anioła
na lewym serdecznym pierścieniu, nie zapominając oczywiście o czarnych
paznokciach i mocnym ciemnym makijażu.
Reszta
zespołu wyglądała podobnie, różniliśmy się tylko kolorami szczegółów. W końcu
mamy tworzyć całość nie?
Dzisiaj
kończymy trasę w Tokio. Sasuke miał przyjść, dostał nawet wejście za kulisy. On
jako jedyny był osobą w szkole ,z którą trzymałem. Można wręcz powiedzieć że
się przyjaźnilśmy. Fajnie będzie powspominać stare czasy.
Wypuszczali
nas po kolei, na scenie był już Kazuo, Satoshi i Yui a Ryu właśnie wchodził.
Pisk fanek za każdym razem gdy na scenie pojawiała się kolejna osoba, rósł w
siłę. Zawsze będę pod wrażeniem tego pisku, jest tak przenikliwy, głośny i
wkurzający. Wziąłem głęboki oddech i wyszedłem na scenę trzymając w ręce
mikrofon.
-Witamy w
Paradoxie, jakiego jeszcze nie doświadczyliście – na scenie byłem pozbawiony
golfu czy chusty co wpływało na to że czułem się mniej komfortowo i starałem
się to ukryć zachowaniem. – Zaczynamy !! – pisk fanek był niesamowity, gdy
tylko Ryu zaczął szarpać struny a Kazuo uderzył w bębny fanki posłusznie
umilkły wsłuchując się w naszą muzykę. To było coś co uwielbiałem. Satoshi i
Yui dołączyli po chwili.
-It is cheesed with power and the morality of
which it goes mad * - podeszłem do brata, rzucając mu wyzywające spojrzenie - A
lot of people became dogs having tied to the chain – staneliśmy plecami do
siebie, po czym oparłem się od niego rzucając spojrzenie w stronę publiczności -
Your happy happy there? … Hey God ! Are You Ready? – stałem na „wybiegu”
śpiewając, jak zwykle wkładałem w to całego siebie. – Hey God ! Are You Ready ! Hey God Are You Ready? kikasete yo "bodies"
Stałem obok
statywu na mikrofon, odkręciłem butelkę wody po czym wziąłem łyk, z sztucznym
wypracowanym uśmiechem podszedłem na koniec sceny i polałem fanów wodą, pisk
zadowolonych fanek był uderzający. Cofnąłem się odruchowo i pobiegłem po
mikrofon. Rzuciłem przelotny uśmiech w stronę perkusisty i zacząłem kolejną
piosenkę.
-We just
wanna fun tonight ** – podszedłem w stronę publiczności i skierowałem w jej
stronę mikrofon czekając na reakcje – We just wanna fun tonight – powtórzyłem w
rytm i skierowałem mikrofon ponownie do publiczności. Tym razem nie musiałem
czekać.
-We just
wanna fun tonight – niesamowite uczucie gdy publiczność śpiewa razem z tobą.
-sousa
tanoshikerya kowa ka nee – podbiegłem do basisty – No Fan No Future ! No Fun,
No Future ! No future..
Biegałem,
skakałem i bawiłem się z publicznością do końca piosenki. Jasne światło reflektorów
podążały za mną aż na środek sceny gdzie się zatrzymałem.
-Parę
miesięcy temu, w tym mieście, na tej scenie zaczynaliśmy Dark Side Shine, dzisiaj
i tutaj kończymy tą trasę – oczyma wyobraźni widziałem jak po każdej twarzy
przebiega cień rozczarowania, utwierdzał mnie w tym jęk smutku publiczności –
Ale dziś dopiero zaczynamy !
/ Itachi /
Było głośno,
ciasno i co chwile ktoś na mnie wpadał. Patrzyłem na brata jak z uśmiechem
podskakuje, a ja zamrugałem słysząc słowa następnego utworu.
-I love sex –
wokalista zakręcił się uwodzicielsko wokół statywu – I love drugs – tym razem
się oblizał - Denshitoakuma ga odori dasu yoru ni ,oraneko no koshitsuki
shitatakana akui *** - co jak co ale musiałem przyznać że chłopak miał
niesamowicie przyjemny głos. Przyłapałem się na tym że delikatnie kiwam się w
rytm z uśmiechem na ustach - who Baby...Yumemigokochi ni modaete, oh Baby...
Atama no naka tokete ku yō ni -
hipnotyzował mnie, nie mogłem oderwać wzroku od wokalisty. Mimo czarnego stroju
w którego skład wchodziła poszarpana koszulka, dużo łańcuchów, mocnego makijażu
wydawał się być kruchy, delikatny . Potrząsnąłem głową odpędzając te myśli od
siebie, postanowiłem się skupić na słowach utworu. - oh Everybody needs to, be
somebody. What do you see? Love is Over...Yasashī
seppun o boku no soba de,Love is Over... Shiroi suhada ni obore sasete
Mimo tego że
koncert skończył się dobrą godzinę temu mój brat ciągnął mnie gdzieś, mówiąc
tylko żebym powspominał sobie czasy gdy on chodził do przedszkola. Nie miałem
pojęcia o co chodzi ale posłusznie przeglądałem w pamięci wspomnienia z tamtych
czasów. Z tego co pamiętałem Sasuke przyjaźnił się z jakimś chłopcem, chyba
nawet chodził z nim potem do szkoły, ale nie umiałem przypomnieć sobie czegoś
szczególnego.
Stanąłem jak
wryty czytając tabliczkę na drzwiach z napisem „Paradox – Phantom”. Uniosłem
brwi do góry gdy mój brat jakby nigdy nic sobie zapukał po czym nie czekając za
zaproszenie wszedł do środka ciągnąc mnie za sobą.
Garderoba,
była naprawdę duża, na stał szkalny stolik a po obu jego stronach po dużej
kanapie obitej jasną skórą. Na jednej z
nich, stojącej po lewej stronie siedział wokalista. Siedział na pół leżąco,
noga założona na nogę, z delikatnym uśmiechem na ustach.
-Cześć Sasu –
uśmiechnął się do mojego brata po czym jego wzrok utknął na mnie. Ilustrował
mnie uważnie, a ja czułem się skrępowany, nie wiedząc czemu. – Ah, zapomniałem –
uśmiechnął się ale w prowokacyjny sposób.
-Itachi – przedstawiłem
się a chłopak tatralnie przyłożył dłoń do czoła.
-Wybacz, jak
mogłem zapomnieć imię, brata mojego przyjaciela – wypowiadał słowa z wyuczoną
rozpaczą i przerażeniem, Sasuke zaczął się śmiać a chłopak dołączył do niego.
Ja sam tylko uśmiechnąłem się delikatnie. Gestem wskazał nam żebyśmy usiedli,
posłusznie zajęliśmy miejsce na przeciwnej kanapie. Młodsi zaczeli wspominać
stare czasy , co chwilę się śmiejąc, a ja tylko przyglądałem się wokaliście.
Był magnetyzujący, nie mogłem oderwać od niego wzroku. Był śliczny.
-A pamiętasz
jak wycięliśmy ten numer babce od matmy? – kolejna fala śmiechu.
- A tą akcje
na fizyce ? – znów śmiech. Rozmawiali tak i śmiali się przez godzinę.
-Naprawdę
fajnie było się z wami spotkać – chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się
zadziornie – musimy to powtórzyć – dodał i puścił oczko. Znów poczułem się
skrępowany.
Pożegnaliśmy
się i wyszliśmy razem z wokalistą z budynku, dopiero tam każdy poszedł w swoją
stronę.
/ Tom /
Odetchnąłem
z ulgą wchodząc do mieszkania, które dzieliłem z bratem. Tak jak się
spodziewałem czekał na mnie w salonie. Skierowałem się do niego w nadzwyczaj
dobrym humorze. Usiadłem naprzeciw brata
i spojrzałem na niego z uśmiechem.
-Chory
jesteś ? – spytał Ryu z udawaną troską.
- Nie czemu?
– odpowiedziałem bez złośliwości co dodatkowo go zdziwiło.
-Na pewno
dobrze się czujesz? – zapytał już zaniepokojony.
-Oj
przestań, nie mogę mieć dobrego humoru – odpowiedziałem pytaniem, przewracając
oczami. Odgarnąłem włosy opadające na lewe oko.
- A komu
zawdzięczasz tak dobry nastrój? – przyglądał mi się uważnie.
-Zaprosiłem
Uchihę, przyszedł z bratem – wytłumaczyłem rozkładając się na kanapie.
-Tak, ten
twój kolega. – machnął ręką i włączył telewizor. Oboje wlepiliśmy wzrok w jakiś
durny program – świętujemy koniec trasy? – Ryu uśmiechnął się po czym wstał i
nie czekając na moją odpowiedz nalał nam whiskey z colą. Podał mnie szklankę i
wznieśliśmy toast za początek wakacji.
Rozmawialiśmy
już parę godzin, jednak od paru minut panowała między nami cisza, zagłuszana
jedynie przez hałas telwizora.
-Tommii,
przepraszam – spojrzałem zdezorientowany na brata.
-Za co? –
nie rozumiałem co ma na myśli.
-Za to, że
wtedy, kazałem Ci zostać przed tą cholerną kamienicą – mówił niemal szeptem, z
opuszczoną głową.
-Aniki ****
, przestań już, nie chce do tego wracać. – uśmiechnąłem się do brata
pocieszająco i poklepałem go po ramieniu.
Około
drugiej nad ranem poszedłem do swojej sypialni.
Zamknąłem
oczy, a przed mną pojawił się przystojny brunet.
Zasnąłem z
uśmiechem na twarzy.
~ ~ ~ ~
*
The GazettE – Silly God Disco
** LM.C – No Fun, No Future
***
Lycaon – I love sex. I love drugs.
****
Aniki – Starszy brat