/
Tom /
Opadłem
zmęczony na sofę po dwóch godzinach prób w studio. Mieliśmy właśnie krótką
przerwę , z której nie tylko ja korzystałem. Mój brat z Satoshim gdzieś
zniknęli, Kazuo siedział naprzeciw mnie czytając jakąś gazetę a Yui jak to
lider zajął się jakimiś papierami. Sięgnąłem po kurtę leżącą na oparciu sofy i
wygrzebałem z kieszeni swoją komórkę.
I
jak idzie praca? Ja mam właśnie małą przerwę ale czuje że do soboty zamieszkam
w studio… zachciało mi się zespołu…
Z
delikatnym uśmiechem wysłałem wiadomość brunetowi i schowałem komórkę z
powrotem do kurtki. Przeciągnąłem się wstając z sofy, założyłem kurtę i
skierowałem się do wyjścia
-Za
piętnaście minut masz tu być – zatrzymałem się słysząc głos lidera, machnąłem
ręką i wyszedłem z naszego studia. To będą bardzo męczące trzy dni. Powolnym
krokiem skierowałem się w stronę widny chcąc zaoszczędzić parę minut. Metalowe
drzwi rozsunęły się a ja wślizgnąłem się do środka mijając z Satoshim, Ryu stał
w windzie przyglądając mi się.
-Gdzie
się wybierasz? – nie spuszczał ze mnie wzroku na co zaśmiałem się pod nosem, co
wprawiło mojego brata w jeszcze większe zdziwienie, w końcu jeszcze nie tak
dawno taki widok był niemal niemożliwy, ja pan mroku i nocy śmiejący się?
-Zapalić
– pomachałem mu paczką papierosów, którą wyciągnąłem z kieszeni.
-
To szkodzi.
-A
Tobie nie? – spytałem unosząc delikatnie kącik ust. Metalowe pudło zatrzymało
się oznajmiając że dojechaliśmy już na parter.
-Już
nie pale – przystanąłem przed wyjściem z budynku słysząc słowa brata,
spojrzałem na niego nie do końca pewien czy on to powiedział czy się
przesłyszałem. Stanęliśmy przed budynkiem, ja oparłem się łokciami o barierki a
Ryu plecami stojąc obok mnie.
-Zapewne
dzięki diabełkowi – mruknąłem wyciągając zapalniczkę, blondyn pokiwał
twierdząco głową a ja uśmiechnąłem się pod nosem. Jak jedna osoba potrafi
zmienić tą drugą, coś niesamowitego. Zaciągnąłem się dymem przymykając oczy,
zdecydowanie mi tego brakowało.
-Ty
też się zmieniasz – mimo swoich zamkniętych oczu czułem na sobie spojrzenie
brata, zmieniam się? Możliwe, choć chyba to za duże słowo.
-Pewnie
tak – odpowiedziałem wypuszczając dym z płuc. Usłyszałem dźwięk smsa, włożyłem
papierosa między wargi i wyciągnąłem komórkę, uśmiech sam zagościł na mojej
twarzy gdy zobaczyłem nadawcę.
Mam
sporo zaległości ale większość już nadgoniłem ;) Teraz przed mną dość ważny
projekt ale na szczęście mam na to dużo czasu. Nie przesadzaj, na pewno dobrze
Ci idzie, widziałem jak śpiewasz i wiem że to jest to co kochasz robić i wychodzi
Ci to nieziemsko ;)
Mój
uśmiech poszerzał się z każdym przeczytanym słowem. Zachowywałem się jak
zakochana małolata, szczerząc do głupiego smsa. Zakochana? Na to wychodzi,
jeszcze nie tak dawno wyśmiałbym kogoś gdyby mi powiedział że się zakocham i
będę tak zachowywać.
Dziękuje
:*
Jedyne
słowo jakie mi się nasunęło, zdecydowałem się na tą emotkę po czym w trybie
natychmiastowym wcisnąłem komórkę do kieszeni czując wkradający się na twarz
rumieniec.
-Nie
wierzę , mroczny wokalista paradoxu, wytwarzający wokół siebie ciemną aurę
Phantom rumieni się od smsa – spojrzałem na brata morderczym wzrokiem co mi za
bardzo nie wyszło bo musiałem zadrzeć głowę do góry a moja twarz nadal była
zarumieniona.
-Zamknij
się – warknąłem pod nosem starając się aby choć mój głos pozostał groźny, teraz
mój kochany braciszek nie da mi spokoju i będzie mnie dręczyć.
-Szkoda
że nie zrobiłem Ci zdjęcia – mruknął rozbawiony Ryu, za co przyłożyłem mu w
ramię. Zgasiłem peta i wrzuciłem do kosza stojącego niedaleko.
-Zabije
Cię kiedyś – mimo groźnego tonu uśmiechałem się pod nosem na co mój braciszek
poczochrał mnie po włosach.
-Teraz
tak na poważnie – spojrzałem na niego zaskoczony nagłą zmianą – rodzice
dzwonili, zaprosili nas na weekend za dwa tygodnie. – prychnąłem słysząc słowa
blondyna. Rodzice od siedmiu boleści, zachciało im się rodzinnego zjazdu, mój
dobry humor prysł wiedząc że i tak nie mam na to wpływu i musze tam jechać.
Wróciliśmy
do budynku zajmując się własnymi myślami, nie dość że większość tygodnia będę
spędzać w studio to na dodatek weekend mam zmarnować na rodzinną wizytę..
Zmarszczyłem brwi słysząc kazanie lidera gdy tylko weszliśmy do pomieszczenia.
-Yui
daruj sobie – mruknąłem zmęczony jego gadaniem, machnąłem na nich ręką i
zająłem swoje miejsce przygotowując się do kolejnych prób, po chwili reszta
zespołu zajęła swoje miejsca i pierwsze dźwięki rozniosły się po Sali.
Równo
o dziesiątej lider zakończył próby. Na najbliższy czas mieliśmy ustalony
grafik, co kiedy nagrywamy. Oczywiście ja miałem najwięcej roboty i to ja
spędzę tu najwięcej czasu, jutro zaczynam od samego rana więc nie widząc sensu
wracania do mieszkania postanowiłem przespać się w studiu co nieco zszokowało
resztę zespołu a najbardziej mojego brata. Po prostu chciałem to jak
najszybciej mieć z głowy i cieszyć się ostatnimi dniami wolności przed trasą, a
ta zapowiadała się na szczególną przez to co szykowaliśmy dla fanów.
Położyłem
się na dwuosobowej skórzanej kanapie szukając wygodnej pozycji co nie było zbyt
łatwym zadaniem. Podłożyłem rękę pod głowę i spojrzałem w sufit, mimo tego że w
pomieszczeniu panowała ciemność moje oko wyostrzyło się na tyle bym mógł
widzieć w takich warunkach, słabo bo słabo ale jednak.
świetny<3 oezus kocham to opowiadanie c:
OdpowiedzUsuń