/Cztery
lata wcześniej, Ryu /
Siedziałem
w samochodzie zbierając się w sobie, aby wyjść po brata.
Nie
mogłem sobie darować że go nie obroniłem, że kazałem mu wtedy poczekać przed
kamienicą a sam wszedłem do środka.
Zawaliłem
jako starszy brat.
To
była moja wina.
Wziąłem
głęboki oddech i wysiadłem z samochodu. Powoli ale stanowczo wszedłem do
szpitala od razu kierując się do odpowiedniej Sali. Drogę do niej znałem na
pamięć, przez te kilka miesięcy przychodziłem do braciszka co dzień.
-Cześć
młody, spakowany? – starałem się uśmiechnąć w stronę Toma, spojrzał na mnie
pustym wzrokiem. Zmienił się. Nie był już tym samym wesołym, miłym chłopcem.
Teraz był wyprany z uczuć, niemal pusty, zawsze nieobecny. Wyglądał tragicznie,
Prawe oko było zabandażowane, tak jak lewy nadgarstek, prawe ramię, kilka żeber
i oba kolana.
A to wszystko moja wina.
-Chodźmy,
nie chce tu być – jego głos też był inny, oschły. Wziąłem jego torbę i chciałem
mu pomóc ale ten odtrącił moją dłoń – umiem wstać – prychnął i spojrzał na mnie
gniewnie.
/Teraźniejszość
Tom (Tomiichi)/
Siedziałem
na środku jakiegoś obskurnego pomieszczenia przywiązany do krzesła. Przed mną
stała kamerka nagrywając każdą chwilę mojego cierpienia.
Oczywiście że wiem
dlaczego zostałem porwany.
Dla pieniędzy moich rodziców.
Moi
oprawcy bezczelnie śmiali mi się w twarz, co chwile wymyślając mi nowe tortury.
Zostałem
już porządnie wychłostany, głównie na klatce i plecach.
Z
wąskich ran, powoli sączyła się krew.
To
nie było jedyne miejsce, które krwawiło.
Najgorzej
było z moim prawym okiem, czułem że już nigdy nie będę widział normalnie. Nie wiem
co mi z nim zrobili ale gdy się obudziłem już krwawiło.
Obudziłem
się z krzykiem na ustach.
Noc
w noc, ten sam koszmar, prześladuje mnie przez 4 lata, kiedy miałem przyjemność
go przeżyć.
Kolejny
nudy dzień, pełen piszczących fanek.
Nie,
poprawka.
Kolejny
popieprzony dzień, pełen wkurzających fanek.
Tak,
wiem, sam się o to prosiłem, no ale każdy normalny człowiek mając do wyboru co
dzienną szkolną szarość a bycie gitarzystą w jednym z najpopularniejszych
zespołów oczywiście że wybierze drugą opcje.
Do
czasu.
Nie
wszystko jest tak piękne jak mogło by się wydawać.
Główna
wada : zero prywatności. Gdziekolwiek.
Nagle
do mojego hotelowego pokoju wpadł mój braciszek, jak zwykle bez zapowiedzi, bez
pukania. Spojrzałam na niego unosząc jedną brew.
-Nie
wiem czy pamiętasz ale mamy wywiad w tv – zmierzył mnie groźnym spojrzeniem, a
raczej takim próbował co mu zupełnie nie wyszło. Mimo że to on był starszy to
ja, wzbudzałem więcej strachu, głównie przez to że jedno oko wciąż było
zasłonięte, a ja sam ukrywałem się za różnego rodzaju golfami czy chustami.
-Tak,
tak – mruknąłem lekceważąco wchodząc do łazienki.
-Ej,
nie olewaj mnie jak rozmawiamy – niemal krzyknął, jak zwykle narwany biegnąc za
mną do łazienki.
-Przecież
się nie olewam – odpowiedziałem rzucając mu jeden z moich sarkastycznych
uśmiechów, jak gdyby nic zacząłem się malować.
-Czekam
na dole – burknął nieco zdenerwowany a po chwili wyszedł.
Przewróciłem
oczami, jak z dzieckiem. Jednak musze przyznać, uwielbiam go denerwować, i
patrzeć jak nie umie a raczej nie chce się odgryźć. Miałem o tyle łatwiej że
musiałem pomalować tylko jedno oko, więc nie zajęło mi to dużo czasu. Po jakiś
piętnastu minutach powlokłem się na dół, oczywiście korzystając z windy.
-Jak
zwykle ostatni – odezwał się Shadow. Zmierzyłem go groźnym spojrzeniem, po czym
roześmiałem się.
-Jesteś
psychiczny – rzucił Devil, zachichotałem pod nosem.
-Przynajmniej
nie pospolity – odgryzłem się i pokazałem mu język.
-Pospolity
to Ty na pewno nie jesteś – odpowiedział czerwono włosy.
Po
chwili wszyscy wsiadaliśmy do czekającej na zewnątrz limuzyny. Nie musiałem
długo czekać by ta się zatrzymała a my
dostaliśmy rozkaz od menadżera by wyjść. Na zewnątrz czekała masa fotoreporterów
i fanek. Każdy z nas podpisał parę kartek, ja jak zwykle robiłem to jak
najszybciej i najmniej. Blask fleszu rozbłyskał co chwilę , niemal nas
oślepiając. Po paru minutach weszliśmy do środka budynku telewizyjnego.
-Skąd
pomysł na nazwę Paradox – kolejne nudne, zadawane za każdym razem pytanie.
Blondynka , która prowadziła program uśmiechała się sztucznie do kamery.
-Wystarczy
na nas spojrzeć – zaśmiał się Darco. – Każdy z nas jest inny a jednak tworzymy
i czujemy to samo.
-Rozumiem,
przeciwieństwa się przyciągają, czyż nie? – błyskotliwa uwaga pani prowadzącej
– Phantom, czy to prawda że jesteś gejem?
Nie
dałem po sobie poznać jak bardzo szokowało mnie to pytanie zachowując moją
kamienną twarz – jestem bi – odpowiedziałem spokojnie, choć nie jestem bi,
jestem gejem, ale przyznanie się do czegoś takiego publicznie mogłoby
spowodować spadek fanek w śród płci tzw. Pięknej więc wole nie ryzykować.
Zresztą menadżer by mnie zabił za coś takiego.
-Ah,
może ktoś z publiczności ma pytania? – miałem ochotę zacząć się śmiać widząc
minę tej kobiety. – Może , dziewczyna w żółtej bluzie.
-Gosth,
masz dziewczynę? – zachichotałem pod nosem, tłumiąc śmiech w golfie.
-Mam
chłopaka – odpowiedział uśmiechając się zwycięsko, dziewczyna zajęczała
zawiedziona i zajęła swoje miejsce. Prawda jest taka że każdy z naszego zespołu
albo był bi albo homo. Taka banda popaprańców.
/W
tym samym czasie, Itachi/
Mój
młodszy brat miotał się po mieszkaniu jak opętany.
Odwiedził mnie dziś
twierdząc że ma cytuje makabrycznie ważną wiadomość. Pozowliłem mu wejść ale
kazałem poczekać aż dokończę projekt, jednak to nie ma sensu, gdyż ten jest tak
podekscytowany że nie potrafi usiedzieć na miejscu, chociażby minuty.
Przetarłem skronie po czym zdjąłem okulary. Spojrzałem na niego poirytowany, zachowywał
się jak pięciolatek a miał siedemnaście lat.
-Mów.
– spojrzał na mnie ucieszony a ja pokręciłem głową, jak dziecko.
-Paradox
gra u nas w sobotę – każde słowo akcentował i wypowiadał bardzo wolno, jakbym
był niedorozwinięty. Prychnąłem pod nosem.
-I
to jest ta makabrycznie ważna wiadomość? – spytałem unosząc brew.
-Nie
– odpowiedział uśmiechając się wrednie – Idziesz ze mną - cóż za łaska że mnie poinformował.
-A
skąd pewność że nie mam planów na sobotę? – spytałem obserwując reakcje mojej
młodszej i głupszej wersji.
-Obydwoje
wiemy że odkąd rozstałeś się z Dei-chan nigdzie nie wychodzisz – mówił to
niezwykle poważnie jak na niego co dodatkowo mnie zdenerwowało – dlatego
idziesz ze mną – dodał po chwili, nie mogłem zaprzeczyć, to prawda że nie mogłem
się pozbierać, ale teraz wiem jedno, nie zakocham się już nigdy, za dużo bólu.
-Niech
Ci będzie, ale teraz spadaj – machnąłem ręką a Sasuke posłusznie wyszedł
rzucając mi przyjazny uśmiech.
Znajdź
sobie żonę, załóż rodzinę a nie za facetami się uganiasz Itachi.
Powtarzałem
sobie te słowa za każdym razem, mam nadzieje że tym razem nie skończę tak samo.
Nie mam ochoty na nowe ekscesy.
Widzę, że to dopiero początek, ale zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się całkiem interesująco. Pomysł z zespołem też mi się podoba. Postacie też jak na razie zostały ładnie przedstawione, chociaż rozdział nie był specjalnie długi. Ale nie przeszkadza mi to, wolę jak autorzy dodają krótsze rozdziały. Mam nadzieję, że starczy Ci weny i zapału by je skończyć.
OdpowiedzUsuńPowodzenia ;)
Ej! Nie spodziewałam się, że to aż tak mi się spodoba. Szczególnie, że nie przepadam za zmienną narracją. Ale to mnie na prawdę zainteresowało. I chcę więcej. Szczegóolnie, że teraz coś nie ma dobrych opek. A jak są to zawieszone. DLatego mam nadzieję, że Ty nam czekać takiego nie zrobisz. .
OdpowiedzUsuńWeny, czasu i czego tam jeszcze Ci potrzeba do pisania. Może kopa?
Anelka
Zapowiada się ciekawie :> zapewne minie trochę czasu zanim zapamiętam wszystkich bohaterów ;p obyś szybko dodawała nowe rozdziały ;D Czekam ;**
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie się zapowiada. Mam nadzieję, że będziesz miała dużo weny i czasu. Czekam z niecierpliwością. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńChwilowy nieogar kto jest kto i co się dzieje, ale mnie zainteresowało :33
OdpowiedzUsuń