piątek, 20 września 2013

1. Początek

/Cztery lata wcześniej, Ryu /


Siedziałem w samochodzie zbierając się w sobie, aby wyjść po brata.

Nie mogłem sobie darować że go nie obroniłem, że kazałem mu wtedy poczekać przed kamienicą a sam wszedłem do środka.

Zawaliłem jako starszy brat.

To była moja wina.


Wziąłem głęboki oddech i wysiadłem z samochodu. Powoli ale stanowczo wszedłem do szpitala od razu kierując się do odpowiedniej Sali. Drogę do niej znałem na pamięć, przez te kilka miesięcy przychodziłem do braciszka co dzień.

-Cześć młody, spakowany? – starałem się uśmiechnąć w stronę Toma, spojrzał na mnie pustym wzrokiem. Zmienił się. Nie był już tym samym wesołym, miłym chłopcem. Teraz był wyprany z uczuć, niemal pusty, zawsze nieobecny. Wyglądał tragicznie, Prawe oko było zabandażowane, tak jak lewy nadgarstek, prawe ramię, kilka żeber i oba kolana.

 A to wszystko moja wina.

-Chodźmy, nie chce tu być – jego głos też był inny, oschły. Wziąłem jego torbę i chciałem mu pomóc ale ten odtrącił moją dłoń – umiem wstać – prychnął i spojrzał na mnie gniewnie.


/Teraźniejszość Tom (Tomiichi)/

Siedziałem na środku jakiegoś obskurnego pomieszczenia przywiązany do krzesła. Przed mną stała kamerka nagrywając każdą chwilę mojego cierpienia.

 Oczywiście że wiem dlaczego zostałem porwany.

 Dla pieniędzy moich rodziców.

Moi oprawcy bezczelnie śmiali mi się w twarz, co chwile wymyślając mi nowe tortury.


Zostałem już porządnie wychłostany, głównie na klatce i plecach.

Z wąskich ran, powoli sączyła się krew.

To nie było jedyne miejsce, które krwawiło.

Najgorzej było z moim prawym okiem, czułem że już nigdy nie będę widział normalnie. Nie wiem co mi z nim zrobili ale gdy się obudziłem już krwawiło.



Obudziłem się z krzykiem na ustach.

Noc w noc, ten sam koszmar, prześladuje mnie przez 4 lata, kiedy miałem przyjemność go przeżyć.



Kolejny nudy dzień, pełen piszczących fanek.

Nie, poprawka.

Kolejny popieprzony dzień, pełen wkurzających fanek.

Tak, wiem, sam się o to prosiłem, no ale każdy normalny człowiek mając do wyboru co dzienną szkolną szarość a bycie gitarzystą w jednym z najpopularniejszych zespołów oczywiście że wybierze drugą opcje.

Do czasu.

Nie wszystko jest tak piękne jak mogło by się wydawać.

Główna wada : zero prywatności. Gdziekolwiek.

Nagle do mojego hotelowego pokoju wpadł mój braciszek, jak zwykle bez zapowiedzi, bez pukania. Spojrzałam na niego unosząc jedną brew.

-Nie wiem czy pamiętasz ale mamy wywiad w tv – zmierzył mnie groźnym spojrzeniem, a raczej takim próbował co mu zupełnie nie wyszło. Mimo że to on był starszy to ja, wzbudzałem więcej strachu, głównie przez to że jedno oko wciąż było zasłonięte, a ja sam ukrywałem się za różnego rodzaju golfami czy chustami.

-Tak, tak – mruknąłem lekceważąco wchodząc do łazienki.

-Ej, nie olewaj mnie jak rozmawiamy – niemal krzyknął, jak zwykle narwany biegnąc za mną do łazienki.

-Przecież się nie olewam – odpowiedziałem rzucając mu jeden z moich sarkastycznych uśmiechów, jak gdyby nic zacząłem się malować.

-Czekam na dole – burknął nieco zdenerwowany a po chwili wyszedł.

Przewróciłem oczami, jak z dzieckiem. Jednak musze przyznać, uwielbiam go denerwować, i patrzeć jak nie umie a raczej nie chce się odgryźć. Miałem o tyle łatwiej że musiałem pomalować tylko jedno oko, więc nie zajęło mi to dużo czasu. Po jakiś piętnastu minutach powlokłem się na dół, oczywiście korzystając z windy.



-Jak zwykle ostatni – odezwał się Shadow. Zmierzyłem go groźnym spojrzeniem, po czym roześmiałem się.

-Jesteś psychiczny – rzucił Devil, zachichotałem pod nosem.

-Przynajmniej nie pospolity – odgryzłem się i pokazałem mu język.

-Pospolity to Ty na pewno nie jesteś – odpowiedział czerwono włosy.



Po chwili wszyscy wsiadaliśmy do czekającej na zewnątrz limuzyny. Nie musiałem długo czekać  by ta się zatrzymała a my dostaliśmy rozkaz od menadżera by wyjść. Na zewnątrz czekała masa fotoreporterów i fanek. Każdy z nas podpisał parę kartek, ja jak zwykle robiłem to jak najszybciej i najmniej. Blask fleszu rozbłyskał co chwilę , niemal nas oślepiając. Po paru minutach weszliśmy do środka budynku telewizyjnego.



-Skąd pomysł na nazwę Paradox – kolejne nudne, zadawane za każdym razem pytanie. Blondynka , która prowadziła program uśmiechała się sztucznie do kamery.

-Wystarczy na nas spojrzeć – zaśmiał się Darco. – Każdy z nas jest inny a jednak tworzymy i czujemy to samo.

-Rozumiem, przeciwieństwa się przyciągają, czyż nie? – błyskotliwa uwaga pani prowadzącej – Phantom, czy to prawda że jesteś gejem?

Nie dałem po sobie poznać jak bardzo szokowało mnie to pytanie zachowując moją kamienną twarz – jestem bi – odpowiedziałem spokojnie, choć nie jestem bi, jestem gejem, ale przyznanie się do czegoś takiego publicznie mogłoby spowodować spadek fanek w śród płci tzw. Pięknej więc wole nie ryzykować. 

Zresztą menadżer by mnie zabił za coś takiego.

-Ah, może ktoś z publiczności ma pytania? – miałem ochotę zacząć się śmiać widząc minę tej kobiety. – Może , dziewczyna w żółtej bluzie.

-Gosth, masz dziewczynę? – zachichotałem pod nosem, tłumiąc śmiech w golfie.
-Mam chłopaka – odpowiedział uśmiechając się zwycięsko, dziewczyna zajęczała zawiedziona i zajęła swoje miejsce. Prawda jest taka że każdy z naszego zespołu albo był bi albo homo. Taka banda popaprańców.




/W tym samym czasie, Itachi/




Mój młodszy brat miotał się po mieszkaniu jak opętany. 
Odwiedził mnie dziś twierdząc że ma cytuje makabrycznie ważną wiadomość. Pozowliłem mu wejść ale kazałem poczekać aż dokończę projekt, jednak to nie ma sensu, gdyż ten jest tak podekscytowany że nie potrafi usiedzieć na miejscu, chociażby minuty.

 Przetarłem skronie po czym zdjąłem okulary. Spojrzałem na niego poirytowany, zachowywał się jak pięciolatek a miał siedemnaście lat.

-Mów. – spojrzał na mnie ucieszony a ja pokręciłem głową, jak dziecko.

-Paradox gra u nas w sobotę – każde słowo akcentował i wypowiadał bardzo wolno, jakbym był niedorozwinięty. Prychnąłem pod nosem.

-I to jest ta makabrycznie ważna wiadomość? – spytałem unosząc brew.

-Nie – odpowiedział uśmiechając się wrednie – Idziesz ze mną  - cóż za łaska że mnie poinformował.

-A skąd pewność że nie mam planów na sobotę? – spytałem obserwując reakcje mojej młodszej i głupszej wersji.

-Obydwoje wiemy że odkąd rozstałeś się z Dei-chan nigdzie nie wychodzisz – mówił to niezwykle poważnie jak na niego co dodatkowo mnie zdenerwowało – dlatego idziesz ze mną – dodał po chwili, nie mogłem zaprzeczyć, to prawda że nie mogłem się pozbierać, ale teraz wiem jedno, nie zakocham się już nigdy, za dużo bólu.

-Niech Ci będzie, ale teraz spadaj – machnąłem ręką a Sasuke posłusznie wyszedł rzucając mi przyjazny uśmiech.

Znajdź sobie żonę, załóż rodzinę a nie za facetami się uganiasz Itachi.

Powtarzałem sobie te słowa za każdym razem, mam nadzieje że tym razem nie skończę tak samo. Nie mam ochoty na nowe ekscesy.


6 komentarzy:

  1. Widzę, że to dopiero początek, ale zapowiada się ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się całkiem interesująco. Pomysł z zespołem też mi się podoba. Postacie też jak na razie zostały ładnie przedstawione, chociaż rozdział nie był specjalnie długi. Ale nie przeszkadza mi to, wolę jak autorzy dodają krótsze rozdziały. Mam nadzieję, że starczy Ci weny i zapału by je skończyć.
    Powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej! Nie spodziewałam się, że to aż tak mi się spodoba. Szczególnie, że nie przepadam za zmienną narracją. Ale to mnie na prawdę zainteresowało. I chcę więcej. Szczegóolnie, że teraz coś nie ma dobrych opek. A jak są to zawieszone. DLatego mam nadzieję, że Ty nam czekać takiego nie zrobisz. .
    Weny, czasu i czego tam jeszcze Ci potrzeba do pisania. Może kopa?
    Anelka

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się ciekawie :> zapewne minie trochę czasu zanim zapamiętam wszystkich bohaterów ;p obyś szybko dodawała nowe rozdziały ;D Czekam ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajnie się zapowiada. Mam nadzieję, że będziesz miała dużo weny i czasu. Czekam z niecierpliwością. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Chwilowy nieogar kto jest kto i co się dzieje, ale mnie zainteresowało :33

    OdpowiedzUsuń