wtorek, 6 maja 2014

13. Love is a game for everyone

-Mamy to, dobra robota Phantom – pokiwałem głową widząc jak facet siedzący za konsolą pokazał mi uniesiony kciuk. Podszedłem do mężczyzny i razem odsłuchaliśmy nagranie, musiałem przyznać że było dokładnie takie jakie sobie wymyśliłem.

-To teraz Hurricanes and Suns* - wróciłem na swoje miejsce i stanąłem przed mikrofonem, przymknąłem oczy próbując się jak najbardziej odprężyć. Nagram co mam nagrać i jutro będzie wolne, więc w końcu spotkam się z Itachim. Uśmiechnąłem się pod nosem, do własnych myśli, w których pojawił się brunet.
-Zaczynamy – Otwarłem oczy słysząc głos rozbrzmiewający w pomieszczeniu, mężczyzna stojący za szybą uśmiechał się w moją stronę mimo zmęczenia – trzy, dwa, jeden.

-  Love is a game for everyone
But this is you and me
We had a thousand lives in one
We had every hurricanes and suns
hey, don't you know, we've just begun

Come pain
Come hurt
See the halo, ha-ha-halo
Come pain
Come hurt
See the halo, ha-ha-halo
hey, hey, hey, hey, hey, hey

The first in the world that understand
And the last that feel relieved
It's a melancholic time
But together we'll be fine
Hey let's go with a smile
Into the into the end…

Ten utwór męczyliśmy prawie do drugiej w nocy, ale koniec końców udało się i nagraliśmy go w całości. Czułem  ogarniające mnie zmęczenie i nawet taka prosta czynność jak zamówienie taksówki przyszła mi z wielkim trudem. Wyszedłem z budynku czując jak nogi się pod mną uginają z każdym krokiem coraz bardziej, z cichym westchnieniem ulgi wsiadłem do taksówki i od razu podałem adres kierowy, który o nic mnie nie pytał widząc w jakim stanie jestem.

-Tom to Ty? – podparłem się ściany ściągając buty, po chwili przed mną stanął mój braciszek a chwilę po nim pojawił się Satoshi z zakłopotaną miną drapiąc się po głowie.

-Jak widać – mruknąłem ziewając i minąłem ich kierując się do własnej sypialni – idę spać, bądźcie cicho – słyszałem jak Ryu coś mi odpowiada ale byłem na tyle zmęczony że kompletnie to do mnie nie docierało. Machnąłem ręką w odpowiedzi i po chwili zamknąłem za sobą drzwi od własnej sypiali, upewniłem się jeszcze czy aby na pewno ustawiłem budzik i z uglą opadłem na moje kochane łóżko, które od razu przyniosło ukojenie mojemu zmęczonemu ciału.


Zmarszczyłem brwi słysząc dźwięk budzika, na ślepo wymacałem to ustrojstwo, które mnie obudziło i rzuciłem telefonem o ścianę ciesząc się błogą ciszą. Dopiero po chwili zorientowałem co właściwie zrobiłem i niechętnie podniosłem się do siadu.

-Gratulacje Tom, właśnie roztrzaskałeś swój telefon – mruknąłem pod nosem do siebie podchodząc do zniszczonego urządzenia, ekran był popękany i już najprawdopodobniej nie zadziała. Westchnąłem zirytowany własną głupotą.
Wszedłem do łazienki zrzucając z siebie brudne już ubrania, odrzuciłem je do kosza na pranie i wszedłem pod prysznic by móc rozkoszować się przyjemnie ciepłą wodą otulającą  moje ciało. Nie wiem ile czasu tak spędziłem ale w końcu poczułem dreszcze zimna gdy opuściłem kabinę prysznicową. Przewiązałem puchowy czarny ręcznik wokół bioder i stanąłem przed lustrem. Dwa dni bez jedzenia sprawiły że byłem bardziej blady niż zwykle, ale to jak i delikatne sińce pod oczami da się ukryć. Wysuszyłem włosy drugim ręcznikiem i zacząłem robić make up, w końcu nie wiadomo gdzie pójdziemy. W momencie gdy skończyłem się malować a opaska znalazła się na swoim miejscu usłyszałem ciche lecz stanowcze pukanie do pokoju, zmarszyłem brwi i wyszedłem z łazienki, do której miałem dostęp z mojego pokoju, stanąłem na środku pomieszczenia i założyłem ręce na piersi zapraszając do środka, jak myślałem brata.

-Dzwoniłem ale… - drzwi się otworzyły a do środka wszedł Uchiha, który zaniemówił na mój widok, co mi schlebiało jednak jednocześnie poczułem się nieco skrępowany.

-Nie lubię budzików – mruknąłem zakłopotany wskazując na popsuty telefon, podrapałem się po głowie i cofnąłem o krok do tyłu – pójdę się ubrać.


/ Itachi /


Zaniemówiłem na widok Toma, był taki piękny, zarumienione policzki z zakłopotania, szczupłe ciało owinięte jedynie puchowym ręcznikiem. Przełknąłem ślinę czując jak chłopak na mnie działa i wzrokiem odprowadziłem go gdy wyszedł do łazienki.

Rozejrzałem się po pokoju korzystając z okazji, ściany pomalowane na głęboką czerwień z wyjątkiem jednej, czarnej. Nowoczesne proste meble w ciemnym odcieniu szarości z elementami czerwieni. Zaśmiałem się widząc roztrzaskany telefon leżący pod ścianą, wybuchowy diabełek, ten pokój idealnie oddawał charakter swojego właściciela, bez zbędnych ozdób.

-Już jestem – spojrzałem na chłopaka, który właśnie wyszedł z łazienki, stał przyglądając mi się z założonymi rękoma i delikatnym uśmiechem na twarzy. Szczupłe nogi odziane w opięte, czarne, skórzane spodnie, wyglądały nad wyraz ponętnie. Szczupły tors opięty bordową koszulką, która była częściowo skrywana przez czarną skórzaną kurtkę z ćwiekami na ramionach i łokciach.

- Świetnie wyglądasz – mruknąłem podchodząc do Toma, przyglądał mi się z uwagą, zauważyłem jak zadrżał gdy stanąłem bardzo blisko niego, ale nie odsunął się, schyliłem się i objąłem go jedną ręką w tali a drugą wplątałem w wilgotne jeszcze ciemne włosy przyciągając go jeszcze bliżej – Stęskniłem się – mruknąłem zgodnie z prawdą, z zadowoleniem czując jak młodszy zaplata swoje dłonie na moim karku.

-Ja też – szepnął cicho wciskając swoją twarz w mój obojczyk, zapewne starając się ukryć rumieńce. Był taki słodki, zakłopotany, zarumieniony.
Odsunąłem się by móc spojrzeć na tą piękną twarz, co jednak mi uniemożliwił opuszczając głowę by przydługie czarne kosmyki opadły na policzki chowając rumieńce. Chwyciłem delikatnie jego podbródek i uniosłem zmuszając Toma by na mnie spojrzał, nie mogąc się oprzeć pokusie pochyliłem się by skosztować tych słodkich ust.


/ Tom /


Przymknąłem oczy czując usta bruneta na swoich, zaplotłem dłonie na jego karku chcąc przyciągnąć bliżej siebie na co poczułem dłonie Itachiego na talii które również przyciągały mnie do jego umięśnionego torsu. Całował mnie delikatnie, jakby ostrożnie ale jednak stanowczo, zamruczałem z przyjemności jaką mi dawał. Poczułem jak uśmiecha się zadowolony jednak nie oderwał się od mnie nawet na sekundę, a ja mógłbym tak trwać wiecznie.

-My z Ryu wycho.. – odsunąłem się od bruneta słysząc słowa Satoshiego, który zaniemówił na nasz widok. Spojrzałem na czerwonowłosego z wściekłością, której nie próbowałem ukryć.

-Pukać nie umiesz ? – warknąłem zakłopotanego chłopaka, Itachi stanął za mną i objął mnie, zachichotał słysząc moje słowa, a ja zdałem sobie sprawę z że zabrzmiało to dość dwuznacznie.

-Nie chciałem wam przeszkadzać – mruknął z zakłopotaniem drapiąc się po głowie, w rozpuszczonych włosach naprawdę przypominał diabełka, choć teraz był bardziej zakłopotany niż straszny.

-No to idźcie już sobie – skrzyżowałem ręce na piersi patrząc wyczekująco na Satoshiego, wymruczał coś pod nosem i wyszedł zamykając za sobą drzwi, a ja westchnąłem pod nosem – gdyby się nie spotykał z moim bratem zabiłbym go – mruknąłem siadając na łóżku, brunet usiadł obok przyglądając mi się uważnie.

-A my? – spojrzałem na niego niepewnie czując jak moją twarz oblewa rumieniec – chcesz się ze mną spotykać?


-Oczywiście że chce – odpowiedziałem bez zastanowienia, owszem chciałem. Wariowałem gdy nie było go przy mnie. Przyciągnął mnie do siebie ponownie złączając nasze wargi w pocałunku, zsunąłem gumkę z jego długich miękkich włosów i wplotłem w nią dłoń. 


~     ~     ~     ~ 

Tokio Hotel - Hurricanes and Suns

8 komentarzy:

  1. Uwielbiam to opowiadanie, życzę duuużo weny i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :) ( dodaje do kręgów )

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaje*isty rozdział ♥ taki mega słodkii ;3 czekam na więcej! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdzie się podziałaś? ;^;

    OdpowiedzUsuń
  4. zajebiste przeczytałam wszystko w jeden dzień <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdzie się podziewasz? :<<<<<<

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam rozumieć że mogę sobie ten blog usunąć z zakładek? Bo wiesz, usuwam sobie niepotrzebne blogi.. no chyba że się odezwiesz.. bo na to czekam <3

    OdpowiedzUsuń